Weekend upłynął tak szybko, że można było się nie zorientować kiedy. Było trochę słońca. Było też trochę deszczu... a dzięki temu mogliśmy bez wyrzutów sumienia schować się pod kocem z kubkiem gorącej herbaty i nadrabiać zaległości filmowe lub książkowe.
Na koniec leniwej niedzieli chciałam pokazać świeżej produkcji słoniki.
Piękny słoń. Czy to Ty Ewka? :-)
OdpowiedzUsuńTak, Kasiu. Ja ;-) Narobiłaś mi dziś smak tym sernikiem z brzoskwiniami ;-)
OdpowiedzUsuń